czwartek, 23 czerwca 2016

W zgodzie z samym sobą

Po wielu zapowiedziach i próbach w końcu się udało!

Chcielibyśmy opisać Wam dokładnie Nasze podejście do żywienia, do produktów, kalorii, makro. Zacznę troche z innej beczki. Kiedy poznałem Sylwuśke był to dla mnie cień człowieka, dosłownie cień kobiety. Mimo tego, że upłynęło pół roku od jej ostatniego startu w bikini fitness to Ona dalej utrzymywała poziom tkanki tłuszczowej na mega niskim poziomie, miała żyły na brzuchu, rękach, nogach. Do tego wszystkiego problemy hormonalne, czyli brak miesiączki, rozregulowany układ trawienny. A jeszcze raz zaznaczę, że od startu minęło 6 miesięcy. Czym to było spowodowane? A tym moi drodzy, że Sylwia popadła w paranoje nad własnym ciałem, bała się złapać odrobine tłuszczu, kilku kilogramów mimo tego, że i tak wyglądałaby jak wysportowana, piękna kobieta. To już niestety była tylko i wyłącznie, można śmiało powiedzieć, jej schorowana głowa.


Na jej szczęście do jej życia wkroczyłem ja. Bohater z jej snów, który przyszedł uratować jej kobiecość i zdrowie. Udało mi się wbić do jej głowy, że nie warto psuć zdrowia w imię ekstremalnie wysuszonego ciała. Całe szczęście odniosłem sukces i Sylwuśka zaczęła wychodzić na ludzi. Udało nam się wyregulować hormony, podrosły cycuszki, a przede wszystkim samopoczucie stawało się z każdym dniem nieporównywalnie lepsze. W taki o to sposób postanowiliśmy zupełnie inaczej podchodzić do żywienia i weszliśmy z jedzeniem na ścieżkę pokojową.


Obecnie jesteśmy mądrzejsi o te kilka doświadczeń. Nie jesteśmy jakimiś geniuszami, jednakże praktyka to najlepsza nauka. Od dłuższego czasu, teraz i już zapewne zawsze, będziemy podchodzić do jedzenia z chęcią i luzem. 

Na wstępie musicie przede wszystkim rozgraniczyć dwie podstawowe rzeczy. Czy chcecie mieć ładną, wysportowaną sylwetkę, dobrze się czuć, z dumą pokazywać na plaży czy też macie w planach starty w zawodach sylwetkowych. Ta decyzja w odniesieniu do żywienia jest kluczowa. My razem z Sylwią na dzień dzisiejszy temat zawodów zamykamy i nie wiem czy kiedykolwiek on się jeszcze pojawi. Taka decyzja pozwala Nam jeść częściej to na co mamy ochote a przy treningu siłowym i w przypadku Sylwii treningu aerobowym nie musimy wstydzić się Naszych sylwetek. 
Wiele słyszymy o liczeniu kalorii, makro, ważeniu jedzenia, spożywaniu go co 3 godziny z zegarkiem w ręku, a gdy spóźnimy się kwadrans to łapie nas depresja. Tak, owszem, jak najbardziej, jestem za, popieram, ale u ZAWODOWCÓW, ZAWODNIKÓW, PROFESJONALISTÓW STARTUJĄCYCH NA ZAWODACH! My, ludzie trenujący tylko i wyłącznie dla siebie, dla Naszej rozweselonej gęby patrzącej w lustro i widzącej spoko ciało, nie musimy liczyć kalorii, ważyć co do ziarnka ryżu tego pieprzonego jedzenia, włączać stopera od posiłku do posiłku. Nam wystarczy kilka prostych zasad, które po pierwsze nie utrudnią Nam codziennego funkcjonowania,nie zabiorą Nam wszystkich dobroci związanych z jedzenie i nie rozwalą nam psychiki.


Przedstawię Wam w dużym skrócie jak wyglądają Nasze relacje z jedzeniem. Wstając rano jemy to na co mamy ochotę, oczywiście zważając na to, żeby w posiłku znalazły się źródła białka i węglowodanów lub białka i tłuszczy. Mianowicie - jeśli mamy ochotę na śniadanie czerpać źródło białka z odżywki to to robimy; jeśli mam ochotę na biały ser to również po niego sięgamy; jeśli chcemy dostarczyć węglowodany z owoców to czemu nie? Staramy się jeść owoce w porach około treningowych, ale jeżeli zjemy o innej porze to nie, nie mamy wyrzutów sumienia. Warzywa? W każdym posiłku jak najwięcej. Sylwuśka kocha pomidory i na prawdę potrafi zjeść ich bardzo dużo. Obiad? Jeśli nie mogę zmieścić całej torebki ryżu to z chęcią dołoże 4 kostki czekolady, banana, czy to na co będe miał ochotę (Sylwia kocha ryż i zmieści nawet całą torebkę). Oczywiście nie robimy tego non stop, ale jeśli mamy na to ochotę, nasz organizm na widok ryżu dostaje padaczki to sięgam po czekolade, żelki czy lody. Staramy się trzymać zasady cheat meal raz w tygodniu, ale tak jak pisałem wyżej jeżeli trafi się dzień, że kurczak smakuje okropnie, a w głowie słodkości - jemy bez wyrzutów sumienia, ale z zachowaniem rozsądku. W przypadku oszukanego posiłku rozsądek i rozwaga nie obowiązuje. Wiadomo również, że czytamy etykiety, skład danego produktu, bo mimo wszystko chcemy wybrać coś lepszego niż produkt obok. Chciałbym Wam przede wszystkim przekazać jedną podstawową rzecz - jeśli mamy na coś ochotę, nie ważne o jakiej porze i w jaki dzień, to nie walczymy z tym, nie zagryzamy zębów tylko swobodnie po to sięgamy i zaspokajamy naszą "psychike". Dlaczego? Bo nie jestem profesjonalistą, ani zawodowcem i po prostu mogę, a moja zwykła, dobra forma na tym na pewno nie ucierpi. Nie jesteśmy zawodowcami, nie czermpiemy z tego sportu korzyści, więc dlaczego mamy dla niego dręczyć Naszą głowe i organizm. My, amatorzy tego sportu, przede wszystkim nie możemy naśladować zawodników, osób które startują w zawodach i które faktycznie muszą trzymać się tych wszystkich zasad. Wierzcie Nam, że jeśli na samym początku swojej przygody z siłownią i z dietą popadniecie w paranoje to Wasza przygoda skończy się szybciej niż myślicie. Im więcej ograniczeń tym większy poziom frustracji i tym samym większe ryzyko porażki.


Reasaumując całe, dla niektórych może nudny wywód: postaraj się na wstępie podjąć decyzje w którą strone chcesz iść rozpoczynając przygodę z treningiem siłowym. Podejmij ją stosunkowo szybko, żebyś nie potrzebnie nie marnował swojego czasu na wojnę w kuchni ze stoperem i wagą w ręku.
Wierzcie Nam, że do osiągnięcia fajnej sylwetki nie potrzeba wiele!



24 komentarze:

  1. Czy będąc na redukcji tez powinnismy nie popadać w paranoje liczac makro? I jesli mamy na cos słodkiego ochotę to isc, kupic to i zjesc? Przecież to chyba nie bedzie efektów.. W szczególności dla tych którzy mogliby jeść słodycze garściami.. Tyle sie huczy, ze na redukcji podstawa jest zbilansowana dieta. To jak to w końcu juz jest 😅

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie odnieśliśmy się ani do etapu redukcji ani do etapu masy; tak samo nikt nie neguje racjonalnego, zbilansowanego żywienia :) Chcemy pokazać, że da się osiągnąć dobrą sylwetkę bez popadania w paranoję żywienia. Nie jemy tylko słodyczy ;)

      Usuń
    2. A moze macie jakies sposoby aby nie jesc słodyczy??

      Usuń
    3. moim sposobem jest zjeść śniadanie na słodko, czyli omlet, owsianka, naleśniki na słodko i jestem zaspokojona na cały dzień :)

      Usuń
    4. Całe życie moje odchudzanie polegało na liczeniu makro.. każdy kęs..każde ziarnko ryżu i to doprowadzalo mnie tylko do paranoi bo nie robiłam nic innego tylko zastanawialam się całymi dniami co jeść i ile mam jeszcze kcal do wyjedzenia. Zwykle kończyło się to tym ze to co udało mi sie zgubić wracalo pod efektem jojo bo rzucalam sie na jedzenie które mialam zakazane w diecie.. w końcu powiedziałam sobie dość! I zapytalam siebie czy naprawdę chcę tak w tym trwać do końca życia?! Czy wszystko musi sie kręcić wokół jedzenia?! I chyba nastąpił cud.. przestalam liczyc, wazyc i myslec wiecznie o jedzeniu. Postanowilam jeść zdrowo! Porcje szykuje na oko :) to co ograniczylam to pieczywo ale tylko dlatego ze moglabym zjesc caly bochenek z maselkiem heheh ale to nie znaczy ze go nie jem. I kiedy zmienilam podejscie do zywienia to w koncu zaczelam się cieszyc zyciem! I dodam na marginesie ze zaczel chudnac :) Dlatego zgadzam sie w 200% z Sylwia! Jeśli nie jestes zawodowcem nie popadaj w paranoje z liczeniem makro! Jedz zdrowo, wybieraj dobre produkty i cwicz a efekty się pojawia! Moze w dluzszym czasie ale będą trwałe.

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super blog ;) pisany fajnym, luźnym stylem :) Już czekam na kolejny wpis :*
    Faktycznie- macie rację. Myślę, że jeśli ktoś jest systematyczny w treningach i nie robi ich na "odwal się", to można sobie czasami pozwolić na małe co nie co. Czasami takie trucie sobie psychiki jest najgorsze.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam was czytać i oglądać na snapie, ale czasami mam taki niedosyt jak coś robicie lub piszecie :) (oczywiscie nie pisze tego po złości,nie nie tylko po prostu chce Was więcej ) rozumiem że macie swoje obowiązki tak jak każdy, ale chciałabym więcej wpisów na bloga bo tak was się fajnie czyta. Hmm mam małą propozycję do następnego wpisu, może napiszcie jak spedzacie wolny czas-pomijając siłownię kochani :)
    Pozdrawiam Was cieplutko :* :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny wpis , na pewno daje dużo do myślenia osobą ,które popadają w paranoje z żywieniem a jest takich osób bardzo wiele,sama należę do tego typu ludzi którzy boją się złapać odrobine tłuszczu , co za tym idzie również zaczynają się problemy hormonalne , złe samopoczucie i ciągłe szukanie niedoskonałości w swojej sylwetce i nagle pojawia się pytanie co dalej, czy warto poświęcać stan swojego zdrowia fizycznego i psychicznego dla ''ekstremalnie wysuszonego ciała'' i tu właśnie znalazłam odpowiedz :)

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny wpis, bardzo budujący i motywujący, a przede wszystkim- uświadamiający! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. nie wiedziałam że Sylwia borykała się z takimi problemami, często na insta pokazywała, jest 21-23 jem węgle, jem owoce itd chyba że to już była z tobą? nie wiem :) mi się Sylwia podoba taka jaka teraz jest, a swoje i tak już sukcesy osiągnęła w życiu :)

    czekam na dalszy post! trochę dłuższy :D miło się czyta

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajny wpis. Wgl jesteście fajną i pozytywnie zakręconą parą. Uwielbiam Was słuchać na snapie. Podoba mi się to że jesteście tacy naturalni nic nie udajecie, nic nie ukrywacie, pokazujecie zwykle życie codzienne takie jakim jest bez zbędnego koloryzowania no i przede wszystkim jesteście szczerzy. Oby tak dalej pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. no w koncu cos dla normalnych ludzi, cwiczacych dla siebie, nie katujacych sie scislymi dietami i wyzwaniami typu: ''tlusty czwartek, nie zjem paczka! :O super ze jestescie! jak dla mnie bomba, czesciej i wiecej postow prosze :) piona.

    OdpowiedzUsuń
  11. wlasnie dlatego zaczęłam obserwować Sylwię bo ma dość żadkie w dzisiejszych czasach podejście do tematu. Niski stan tkanki tłuszczowej i abs jest wyznacznikiem sukcesu dla tak wielu. Super, że pokazujecie ze wszystko jest dla ludzi i najwazniejsze to czerpać radość z tego co sie robi i nie wpędzać sie w paranoje typu "zle/ dobre jedzenie" udanej przeprowadzki i pozdrowienia dla Was z Irlandii 😘

    OdpowiedzUsuń
  12. Wspaniały tekst! Balans jest najważniejszy, bo zmiany ciała zaczynają się w głowie. Ja zrozumiałam to za późno ...
    czekam na więcej <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Kolejny fajny wpis:) super ze jestescie soba I niczego nie udajecie! Sylwia jestes mega motywacja dla mnie ze po ciazy mozna miec fajna figurke:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kolejny fajny wpis:) super ze jestescie soba I niczego nie udajecie! Sylwia jestes mega motywacja dla mnie ze po ciazy mozna miec fajna figurke:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Brawo dla Ciebie Big_Mikee! Naprawdę jesteś BIG, Sylwia wygląda teraz o niebo lepiej i przede wszystkim jest zdrowa <3 Szczęścia w nowym mieszkanku! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Witam, prosiłabym was bardzo o pomoc :) sama od dłuższego czasu nie mam miesiączki...trochę przykryłam, jem dużo tłuszczy (jestem N masie, więc też kalorii) co robiłaś Sylwia by wszystko Ci się wyregulowalo? Byłabym wdzięczna za odpowiedź :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Super blog! Na pewno będę zaglądała tutaj regularnie...
    Mam jednak małe pytanie. Ćwiczę intensywnie 4-5x w tygodniu i obecnie wyszłam ze swojej pierwszej "masy". Teraz chciałabym zgubić co nieco i mam dylemat co do cheat meali. Otóż czy dopiero po pierwszym miesiącu ucietych kcal mogę zacząć wprowadzać oszukany posiłek raz w tygodniu ? Czy może to być już po pierwszym tygodniu diety? Będę wdzięczna jeśli mi pomożecie :) Pozdrawiam serdecznie :)
    P.s. Wasze snapy są ekstra!

    OdpowiedzUsuń
  18. Super blog! Na pewno będę zaglądała tutaj regularnie...
    Mam jednak małe pytanie. Ćwiczę intensywnie 4-5x w tygodniu i obecnie wyszłam ze swojej pierwszej "masy". Teraz chciałabym zgubić co nieco i mam dylemat co do cheat meali. Otóż czy dopiero po pierwszym miesiącu ucietych kcal mogę zacząć wprowadzać oszukany posiłek raz w tygodniu ? Czy może to być już po pierwszym tygodniu diety? Będę wdzięczna jeśli mi pomożecie :) Pozdrawiam serdecznie :)
    P.s. Wasze snapy są ekstra!

    OdpowiedzUsuń
  19. Super wpis. Dobrze napisane i milo sie czyta. Na dziasiejszym snapchat-cie Sylwia powiedziala ze przez ostatni miesiac - poltora schudla dzieki zmianom w swoim zywieniu. Sylwia moglabys napisac lub nagrac video na ten temat inpowiedziec nam cos wiecej na ten temat. Dziekuje. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń