poniedziałek, 18 lipca 2016

Jak demotywacje zamienić w chęci do działania

Często dostaje wiadomości od swoich podopiecznych, które po jakimś czasie straciły motywacje do treningów czy trzymania diety. Pierwsze efekty przychodzą bardzo szybko; nowy plan treningowy, poprawione żywienie i już po niecałym miesiącu możemy cieszyć się pierwszymi efektami. Nie oszukujmy się - to właśnie szybki progres motywuje nas najbardziej. Każdy z nas chciałby w miesiąc zmienić ciało, o które niestety często nie dbaliśmy latami. Postaram się pokazać Wam jak łapać chęć do zmiany i czego nie robić, bo prowadzi to do demotywacji.

Zacznijmy od tej negatywnej strony, czyli co zdecydowanie NIE POMOŻE w chwilach kryzysowych. Po pierwsze porównywanie się do innych. Niestety sama mam w zwyczaju i robię to nagminnie, czyli porównuje się do innych kobiet. Potrafię wytykać jakie to ja mam grube, brzydkie nogi a ona piękne i smukłe; potrafię zasypywać Michała pytaniami typu: czy ta Pani ma lepszą sylwetkę niż ja? i wymuszać odpowiedzi potwierdzającej moją tezę (na Jego szczęście nigdy nie potwierdził). Każdy z nas jest inny i co warto pamiętać - jedna ma lepszy tyłek, druga lepszy brzuch. Celowo pisze o cechach fizycznych, bo tego dotyczy ten post.

Po drugie obsesyjne ważenie czy mierzenie się. Podstawowa informacja -waga nie jest żadnym wyznacznikiem. Wiele osób, gdy pozna moją wagę, nie wierzy, że to aż tyle, że przecież nie wyglądam. Jeżeli chodzi o magiczny centymetr i mierzenie się - raz zmierzymy się wyżej, raz niżej; raz pokaże nam centymetr więcej, raz mniej. Po co nam to wszystko? Patrz w lustro i właśnie w tym odbiciu szukaj pozytywnych zmian.

Kolejną demotywującą rzeczą jest zbyt długa przerwa od aktywności. Owszem, odpoczynek należy się każdemu, ale gdy zamienia się on w miesięczne lenistwo powinna zapalić się nam czerwona lampka. Słuchaj swojego ciała, jednak nie myl lenistwa ze zmęczeniem.

Przejdźmy do pozytywnych aspektów, które powinny nas motywować i dodawać chęci. Moje podopieczne zawsze, na początku naszej współpracy, wysyłają mi zdjęcia swojej sylwetki. Jeżeli  sumiennie trenujemy, jeżeli nie oszukujemy z jedzeniem to efekty prędzej czy później się pojawią. Warto co jakiś czas robić sobie zdjęcia sylwetki, by stworzyć kolaż i zobaczyć progres. Oglądając się codziennie w lustrze możemy nie zauważyć zmian, jednak porównując zdjęcia ona jest zawsze widoczna. Ja przeszłam już wszystkie możliwe etapy - forma startowa; masa; stabilizacja. Dopiero po tym długim okresie widzę jak zmieniło się moje ciało, nauczyłam się z nim współpracować i odnalazłam złoty środek.

Samopoczucie, które po treningu czy dobrym, zdrowym posiłku jest znakomite. Tego uczucia zadowolenia nie da mi nawet największy cheat meal. Każdy z nas jest z siebie dumny, gdy pokona swojego wewnętrznego lenia, gdy zmotywuje się do samodzielnego przygotowania jedzenia. Zawsze mamy w głowie dwa głosy - pierwszy, który mówi nam zaczniesz od jutra i drugi, który gdy odpukać odpuścimy, budzi w nas wyrzuty sumienia. Codziennie uczę się nie słuchać tych złych podpowiedzi, tylko szukam w sobie tej motywacji; wstaje na poranne cardio, mimo że wolałabym pospać pół godziny dłużej; gotuje posiłek, mimo że łatwiej i smaczniej byłoby zamówić pizzę. Dodatkowo treningi zawsze dodają nam pewności siebie. Czujemy się lepsze, piękniejsze, mamy więcej energii.

Kto wokół siebie nie ma złośliwych osób, ktore podważają nasz cel? Zawsze znajdą się ludzie, którzy w nas nie wierzą. Dlaczego ich negatywnego podejścia nie ma zamienić na sile do działania? Udowodnić tym niedowiarkom, że to właśnie ja dam radę, że to właśnie ja mogę, pomimo kilkunastu nieudolnych prób zgubić te 5kg.

Kończąc przejdę do rzeczy dla mnie najważniejszej, czyli uznania w oczach drugiej połówki. Mam to szczęście, że mój Michał też trenuje i dla mnie wygląda najlepiej, więc 'nie mogę' od niego odstawać. Zawsze chcemy podobać się swojemu partnerowi, być najpiękniejszą w jego oczach. Pamiętajcie jednak, że nawet sześciopak czy tyłek jak brzoskwinia nie spowoduje, że będziecie dla swojego faceta najpiękniejsze jeżeli same siebie nie pokochacie.